Wybrałam się rano do lasu, bo obiecali mi mgły i słoneczko. I były
i mgły, i słoneczko :) Pojechałam również z nadzieją na spotkanie z jeleniami,
więc z braku laku dali mi pojedynczą łanię, ale teraz już wiem, że na więcej na
tym terenie raczej nie mogłam liczyć. Tą piękną, rudopośladkową dziewuszkę
spotkałam już na samym brzegu, choć obydwie z początku nie wiedziałyśmy, na co
patrzymy. Wiatronoga wychylała głowę to na lewo, to na prawo, bo przecież COŚ
tam szło.
Schowana za krzaczkiem spokojnie patrzyłam, jak dziewczyna
kombinuje. Poszła trochę w prawo, i wyciąga tą smukłą łepetynę. Potem znów
podbiegła z gracją, unosząc nogi jak na konkursie dresażu, pokazując, jaka to
ona silna, piękna, zwinna i dobrym celem dla wilka nie jest!
Okrążyła mnie łukiem, obejrzała z każdej strony, i z taką samą
gracją odbiegła w las. Ucieszyło mnie bardzo to spotkanie, rozpaliło ochotę na
więcej - lecz niczego więcej już nie było. Oglądając wczoraj wieczorem mapy i zdjęcia
satelitarne, myślałam, że to będzie super teren, pełen potencjalnych miejsc
porannego żerowania jeleniowatych. Jakże się myliłam! Z bliska nie wyglądało to
już tak wspaniale, a to za sprawą kilometrów ciągnących się wszędzie płotów,
którymi było ogrodzone wszystko, co możliwe. Łaziłam tam dwie godziny, wciąż
mając nadzieję, że płoty się jednak kiedyś skończą... Ale nic z tego! Przemierzałam ten dziwny las tylko i wyłącznie wytyczonymi przez ludzi drogami, mając za
towarzyszy rozbrykane sikory. No i oczywiście kruki, dużo kruków, które znów
miały darmowy posiłek - chyba jedyny gatunek, który całym sercem cieszy się z
obecności w lesie panów ze strzelbami. Zdaje się, że zostało mi tylko przyzwyczaić się
do tego, że za każdym razem w lesie towarzyszy mi huk wystrzałów. Chociaż boję
się ich tak samo jak te zwierzęta, i tak samo zaczynam się w tym lesie
zachowywać, lawirując między drzewami i chowając się w krzakach za każdym
razem, kiedy lasem jedzie jakiekolwiek auto :( Zamiast spokoju i odprężenia wychodzę z lasu zła i przestraszona. Jak można mi coś takiego robić? Jak można niszczyć tą świętość, jaką dla mnie jest las?