poniedziałek, 6 listopada 2017

Leśny mózg

Takich nocy jak wczorajsza nie można nie wykorzystać. Bezchmurne niebo, ciepła noc, pełnia księżyca. Pojechałam więc ze znajomą koło 20 do lasu, z nadzieją, że może usłyszymy jakieś sowy lub inne nocne życie.

Bardzo lubię nocny las i jedyne, czego się w nim na prawdę boję, to inni ludzie. Ponieważ jednak był z nami duży pies, moje poczucie bezpieczeństwa znacząco wzrosło i pozwoliło cieszyć się nocnymi widokami. Niestety - w lesie po raz kolejny panowała niesamowita cisza. Żadnych szelestów, żadnych sowich śpiewów, nawet najlżejszego podmuchu wiatru. Miejscami zapach ściętych sosen mieszał się z ledwie wyczuwanym, słodkawym zapachem padliny - zapewne patrochy po przedwczorajszym polowaniu, do których tak ochoczo zlatywały kruki. Po raz kolejny miałam dziwne wrażenie, że nie chodzę po lesie, tylko po martwej sali pełnej drewnianych kolumn. Z początku zupełnie bez problemów, bez stresu, podziwiałam cienie rzucane przez drzewa, wypatrywałam nielicznych gwiazd, których nie zdołał przyćmić blask księżyca. Ale po blisko godzinie marszu las przestał być nam przychylny, i nie było to tylko moje zdanie. Trzy kroki dalej i nagle ogarnęło mnie silne wrażenie, że nie powinno mnie tu być, że tu już nie jestem mile widziana. Kolejnych kilka kroków i coraz silniejszy "ucisk", zjeżone włosy na karku, dreszcze na plecach. Wrażenie, że ktoś (lub coś) tam jest i patrzy... Decyzja spontaniczna i jednogłośna - zawracamy. Po przekroczeniu tej dziwnej "bariery" wszystko odeszło, rozwiało się, znów mogłyśmy cieszyć się pięknem nocy. Co jak co, ale swojej kobiecej (i po części jeszcze wciąż dzikiej) intuicji wierzę zawsze.





 Kiedy tak spacerowałam między uśpionymi drzewami, pomyślałam, że ten las jako całość bardzo niewiele różni się od równie złożonego zwierzęcego organizmu. To nie tylko grupa odrębnych przedstawicieli świata roślin, raczej sieć zależności. Czytając niegdyś książkę Patera Wohlleben'a "Sekretne życie drzew", byłam do niej nastawiona raczej sceptycznie. Nie neguję faktu, że drzewa są połączone podziemną siecią grzybni i własnych korzeni, ale straszliwie drażniła mnie pewność autora, jakoby każde z tych drzew "chciało" nawiązać kontakt z innym drzewem, dobrodusznie "dzieliło się" informacjami o potencjalnym zagrożeniu pod postacią owadów, "chroniło" młode drzewka podczas wzrostu. Tego nie robią nawet co niektórzy ludzie! Bardziej mnie przekonuje wyjaśnienie, że drugie drzewo zwyczajnie przypadkiem korzysta z tego, że sąsiad obok, dla własnych liści, wydziela dane substancje lotne, niż że owy sąsiad chce chronić drugie drzewo.

Wczoraj natomiast przyszła mi do głowy myśl, że być może rzeczywiście kryje się za tym coś więcej, bowiem mi osobiście drzewa, połączone podziemną siecią korzeni, bardzo przypominają neurony (nawet z wyglądu!). I tak jak każdy neuron z osobna jest po prostu zwykłą komórką i nie utożsamia się w żadnym momencie swojego życia z mózgiem (ani z innymi neuronami), bo po prostu żyje swoim życiem i jedyne co robi, to pochłania "biopaliwo" i spala je na drodze reakcji biochemicznych w swoim mitochondrium, tak samo może istnieje jakiś określony rytm przechodzenia impulsów pomiędzy poszczególnymi drzewami, lub fragmentami lasu. Być może w niektórych częściach lasu w określonym czasie to "przekazywanie danych", czy to przy pomocy gazów, impulsów elektrycznych, substancji chemicznych,  jest silniejsze, w innych słabsze, oddziałując jednocześnie na inne żywe istoty (które w środku działają dokładnie tak samo). Ta hipoteza zmiennego falowania "leśnego mózgu" mogłaby wyjaśnić to, dlaczego czuję się w niektórych jego fragmentach inaczej. Wówczas las po wycince przypominałby bardziej mózg człowieka z Alzheimerem, podziurawiony, z przerwanymi połączeniami...Jakże miło by było mieć taki gigantyczny encefalograf, zbadać nim Puszczę Białowieską i porównać chociażby z sosnową plantacją! To by było dopiero coś!

Gorzej, że powyższe rozumowanie w sposób nieunikniony prowadzi do hipotezy wewnętrznej leśnej świadomości, a tu już mój zbyt racjonalny momentami mózg zaczyna stanowczo hamować rumaki mojej wyobraźni!




2 komentarze:

  1. Jest tak jak piszesz, las i wszystko co w nim żyje jest połączone, ale łącznikiem nie są ani korzenie ani nic irracjonalnego, tym łącznikiem są ... grzybnie! Sądzę, że odgrywają jakąś nieprawdopodobną rolę i to one stanowią "sieć" komunikacyjną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam przecież o nich :) Ponoć przekazują nie tylko substancje z jednego korzenia do drugiego, ale też właśnie impulsy elektromagnetyczne, ze zmienną częstotliwością w zależności od aktywności drzew.

      Usuń