niedziela, 26 maja 2013

Otworzyłam oczy w środku maja

Tak, czas leci nieubłaganie, dzień za dniem, ani się człowiek spostrzeże a tu już lato w pełni. Nawet nie zauważyłam kiedy to drzewa pokryły się taką ilością liści, a wszędzie rozkwitły kwiaty. Za to zauważyłam, jak bardzo różni się przyroda w tych samych dniach w różnych obszarach kraju. Podczas gdy w Olsztynie liście dopiero zaczynały wzrastać, w Toruniu wiosna była już w pełni. I z dnia na dzień Olsztyńska przyroda zachwyca mnie coraz bardziej. Jest tak bardzo inna, żyje tu tyle nieznanych mi dotąd zwierząt... Zdarzyło mi się ostatnio przesiedzieć dwie godziny nad maleńkim zbiorniczkiem wodnym ( właściwie kałużą) słuchając śpiewu kumaków nizinnych i obserwując kłębiące się w wodzie kijanki i mnóstwo larw "wodnych potworów". Za to nocami zachwyca mnie niestrudzony słowik, śpiewający nawet podczas gwałtownej burzy z ulewą i piorunami ( niezapomniane przeżycie - samotny śpiewak na czubku drzewa, a wokół orkiestra z grzmotów i szelestu padającego deszczu...). Rankiem budzę się razem z kosem, po południu obserwuję zaś uwijające się stadko 4 sójek. Wszystko pięknie, tylko gdybym miała więcej czasu...
Tymczasem publikuję parę zdjęć jeszcze z majówkowego wypadu na działkę.
Zdecydowanie prym wśród wiosennych kwiatów wiedzie magnolia. Zawsze podziwiam stare drzewa obsypane setkami tych wielkich kwiatów, nigdy nie omieszkam też zerwać jednego i paradować po mieście z kwiatem wpiętym we włosy :) Nasza magnolia to jeszcze młodzik - w tym roku miała zaledwie 2 kwiaty.
Jabłoń i modrzew też ochoczo wypuszczały liście. Ten nasz jest już ogromny, nawet nie zauważyłam, kiedy tak wystrzelił do góry. W ogóle porównując obecny stan ogrodu z tym sprzed 5 lat nie mogę się nadziwić - wszystkie rośliny podwoiły swoją wysokość, zrobiło się na prawdę pięknie.
Niemałym zaskoczeniem były szafirki - posadziłam je zeszłego roku z małą nadzieją na sukces ( w końcu nasza "gleba" to praktycznie sam piasek), a tu niespodzianka.

Bardzo ucieszyłam się też z widoku naszego kochanego jaszczura o imieniu Napoleon. Zaprezentował się w pełnej krasie, a rodzina podobno tydzień temu widziała go w towarzystwie Marysieńki, wybranki serca, nieco z resztą zaciążonej :)
Napoleon chyba był nieco zszokowany wiadomością, ze zostanie ojcem... Trzeba było się pilnować, kochany! :D

Las również tętni życiem. Uwielbiam spacerować boso po młodej, leśnej trawce i chłonąć wszechobecną zieleń. Tylko wiosną las jest tak piękny i wesoły, tak rozśpiewany i pełen życia. Mam nadzieję, ze w tym roku będzie łaskawy dla wszystkich leśnych stworzeń i ich dzieci.

Na dzisiaj tyle. Chciałabym więcej, ale studia na razie pochłonęły mnie w całości. Zbliża się sesja, więc moje spotkania z naturą muszę ograniczyć do 15-minutowego spaceru rano i wieczorem. Ale koniec się zbliża ( miejmy nadzieję, ze nie ostateczny) i 25 maja powinnam być wreszcie wolna. Obawiam się, że wtedy pójdę do lasu i nie wrócę przez tydzień :)