niedziela, 25 marca 2018

Decybele

W końcu, w końcu udało mi się wyjść rano do lasu. Moje lenistwo, brak organizacji, nowa praca, nowe obowiązki i ogólny życiowy chaos jakoś skutecznie mnie od tego lasu odciągały. Dom-praca-dom, a w domu zamiast odpoczynku, ciągła nauka i próby usystematyzowania mojej skromnej wiedzy (na prawdę, studia nie uczą niczego, i człowiek przyjmując pacjentów zderza się z wielką, nieustępliwą ścianą swojej własnej głupoty. Jedyna umiejętność, jaką wyciągnęłam ze studiów, to jak mówić rzeczy, które pozornie mają sens, żeby nie wyjść na kompletną idiotkę i zyskać czas na myślenie.). Jedno tylko mogę powiedzieć na pewno - teraz wiem, że warto było przejść przez to wszystko, bo praca ta sprawia mi najzwyczajniej w świecie wielką frajdę i przyjemność. Ba, czasami nawet nie czuję, że w ogóle pracuję!
Niemniej jednak, dusza swoje potrzeby także ma, i zażądała wczoraj lasu dość stanowczo. Wstałam więc dziś przed świtem i, korzystając z dodatkowej, "bezczłowiekowej" godziny w lesie, mogłam się spokojnie napawać jego pięknem. Nie napiszę, że ciszą - kiedy otworzyłam drzwi auta, ogarnął mnie taki harmider, jakiego nie słyszałam już dawno. Przekrzykujące się sikory i kowaliki, wyżej tokujące grzywacze i werblujące dzięcioły, linię melodyczną zaś zapewniały dawno przeze mnie niesłyszane kosy i zięby. Jeśli dodacie do tego szczekające zewsząd koziołki, przelatujące z dużą częstotliwością klucze gęsi (w ciągu 3 godzin ładnych parę tysięcy), czajki i skowronki, oraz przekomarzające się stada sójek wraz z krzykami dzięciołów czarnych i baraszkujących po niebie kruków - będziecie mieli pełny obraz dźwiękowy dzisiejszego poranka. Każdy chciał przekrzyczeć każdego, nawet sójki przez pierwszą godzinę nie zwracały uwagi na moją obecność i szalały w koronach drzew. Tego właśnie mi dziś było trzeba - typowo wiosennej energii, radości z życia, ciepła słońca grzejącego twarz. Oby ta wiosna przyszła już na dobre! ( A wraz z nią dłuższe poranki - wyniosłam się z lasu koło 9, bo już zaczęli mnie atakować pierwsi rowerzyści...)