czwartek, 12 maja 2016

Poleżenie żurkowe

Dzisiejszy post oddaję w całości żurawiom. No, prawie w całości. Zasadniczo, do napisania nie mam zbyt wiele. Maj jest, zmęczony i zestresowany student potrzebuje więc ruchu i natury sto razy bardziej niż zwykle. Tym bardziej, jak trzeba na takie okazje czekać i czekać... Dzisiaj więc na spokojnie. Chora i chrychająca (tak tak, wszystko to wina stresu i niedosypiania) skoczyłam rowerkiem na Stary Dwór, coby w spokoju pokontemplować Naturę. Ostatecznie skończyło się na tym, że razem ze znajomą leżałyśmy pokotem w trawie i grzałyśmy kości. A trzcinniczki śpiewały, czajki robiły kółeczka na niebie, panowie kukułkowie ganiali się po krzakach,a żurki... żurki się pasły obok nas, tak samo ciesząc się ze słońca i bogactwa apetycznej łąki.
Żyć nie umierać!

















I jeszcze jedno - spotkałam roślinkę, której dawno nie widziałam - kuklik zwisły. Przepiękny, a jednocześnie bardzo wartościowy pod względem zielarskim - działa ściągająco i przeciwzapalnie.
A tak swoją drogą, zaczynam dostrzegać podobieństwo między mną a tymi żurkami - coraz częściej idąc do lasu czy na łąkę, pasę się na niej tak jak one ;) Bo tu bluszczyk kurdybanek, tutaj jasnota, tam szczawik czy inny podagrycznik...




Mogłabym tam zostać na całe życie i jeden dzień dłużej ;)

13 komentarzy:

  1. Aha, zmieniła się nazwa bloga, tez fajnie. Wyjście do lasu czy na łąkę, bez względu na pretekst zawsze jest korzystne. Kuklika mam u siebie nad stawem, a na łąkach jest miejsce gdzie występuje masowo w towarzystwie pełnika europejskiego. szkoda, że leśnictwo ma go gdzieś, podobnie jak i to, że na końcu łąki jest stanowisko obserwacyjne orlika. Taka gmina! Żurki piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjście do lasu dla człowieka odeń uzależnionego zawsze jest korzystne! Zwłaszcza, kiedy ma się do wyboru albo leżeć bykiem na zielonej trawce słuchając żurawi, albo siedzieć w dusznej sali wykładowej i słuchać mamroczącego pod nosem profesora...

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. I za to właśnie lubię Olsztyn. Niby spore miasto, a wystarczy przejść kawałek i jest się w prawie dziczy (pewnie dlatego nie zwariowałem po przeprowadzce z Doliny Biebrzy). Ostatnio połaziłem sobie po lasach w okolicach Kortowskiego i było fajnie (4 gatunki dziuplaków w przeciągu 2 godzin). PS. Tego najbardziej nie lubiłem na studiach. Najfajniejszy czas w roku, a tu trzeba łazić na zajęcia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem powinien być urzędowy zakaz robienia kolokwiów w maju. To niehumanitarne! :) Olsztyn po prostu się w tą dzicz ładnie wpasował i udało mu się wszystkiego wokół nie zniszczyć.

      Usuń
  4. Też mam sesję. W maju cztery egzaminy, że o zaliczeniach nie wspomnę. No, w sumie, to Córuś to wszystko zdaje, ale lubi rodzinę "zaangażować" ;-)

    Bardzo lubię tego kuklika, a dawno nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam egzaminy dopiero w czerwcu, teraz po prostu nadszedł czas kolokwiów ze wszystkiego, żeby studenci sobie aby nie myśleli, że mogą chociaż trochę skorzystać z życia... ;)

      Usuń
  5. No i widzę, że Stary Dwór nie zawiódł? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nie zawiódł ;) Zawsze docierałam nad ten zbiornik od północnej strony, wychodząc na niego z lasu, tą żółtą barierkę widziałam jedynie z oddali. Nawet nie wiedziałam że tam gdzie się kończy takie ładne łąki są :)

      Usuń
  6. Kuklik zwisły! Zawsze się człowiek czegoś nauczy :) Powodzenia na egzamsach!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się coraz bardziej poznawać rośliny, bo o ile ptaki, ssaki i owady (a zwłaszcza motyle - za resztę owadów się nie zabieram bo to studnia bez dna) jakoś w miarę ogarniam, o tyle rośliny to kompletna porażka... Dodatkowym bodźcem motywującym jest niewątpliwie fakt, że większość z tych roślin można zjeść :D A egzaminami to ja się będę w czerwcu martwić, zaraz Kortowiada przecież!

      Usuń
  7. Możliwość zjedzenia większości roślin też motywuje mnie wzięcia się za botanikę :) Są dobre strony o ,,dzikiej kuchni", warto poszukać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śledzę kilka blogów dotyczących zarówno dzikiej kuchni jak i ziołolecznictwa, pomału robię postępy. Wiem przynajmniej, co aktualnie depczę :)

      Usuń