czwartek, 14 stycznia 2016

Skrzypi, skrzypi, skrzypi śnieg...

W końcu! W końcu w lesie jest tak, jak zimą w lesie być powinno! Nareszcie pod butami skrzypi śnieg, a drzewa uginają się od śniegu. Nareszcie las wygląda jak z bajki!




I choć zdążyłam na jedynie ostatnie promienie słońca, które zniknęły za grubymi śniegowymi chmurami, to wciąż przecierałam oczy ze zdumienia. No bo jak to tak, jak może być aż tak pięknie? Aż tak? Biel, czerń, gdzieniegdzie trochę rudości...





Symetria, pnie drzewa równe jak żołnierze na warcie... I te grube czapy śniegu na sosnach i jodłach... Mmmm, bajka! Co chwilę rozglądałam się, czy aby zza któregoś drzewa nie wybiegną centaury...





A po symetrii - coś co lubimy najbardziej - CHAOS. 
Czy takie upodobanie i skłonność do chaosu świadczą o mnie źle?
Na razie ten chaos przenoszę tylko do własnego pokoju.
Jakoś tak wciąż powiększa się u mnie entropia.




Ale nie to, żeby w lesie było tak całkiem pusto. Nie tym razem! Szczęśliwie obrodziło w ptaki - stadko grubodziobów liczące koło setki osobników, stadko koło 50 czyży, plus 30 kwiczołów, 5 kruków, 1 myszak i na deser - 2 czeczotki! Ze zdjęciami jak zwykle kiepsko - udało mi się uchwycić tylko jedną panią grubodziobową, która wyjątkowo nie siedziała w koronach drzew, i czyże. Czeczotki - niestety - zwiały zanim zdążyłam na dobre przyłożyć się do aparatu :(



I cóż - na koniec pewne malownicze rozlewisko. Wybaczcie, że dziś skromnie w słowa. Ale... są rzeczy, do których nie potrzeba wielu słów. Mogłabym najwyżej zapisać po wielokroć, że było pięknie, że cieszyłam się jak dziecko, a w ogóle to było pięknie, bajkowo, pięknie i jeszcze pięknie.

Jedyne czego szkoda, to to, że wracam z lasu cała w skowronkach (a raczej w grubodziobach), z uśmiechem idę na zajęcia tylko po to, żeby wysłuchiwać kolejnych metod dręczenia zwierząt, i że w ogóle wszystko co się rusza jest szkodnikiem i nikt nie powinien widzieć nic zdrożnego w zamurowywaniu żywcem piskląt w kanałach wentylacyjnych. Z roku na rok coraz bardziej nie lubię tego kierunku, a raczej tego, co chcą z nami zrobić (i co w 99% im się udało), czyli oduczyć nas miłości i szacunku do zwierząt i sprawić, żebyśmy widzieli w nich tylko maszyny...
Po moim trupie.






11 komentarzy:

  1. Zazdroszczę widoków i zdjęć. Nie udało mi się wyrwać w teren i muszę czekać do jutra, licząc, że śnieg nie stopnieje. A tak przy okazji, to rozlewisko to może tereny miedzy Kortowem, a Dajtkami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Las kortowski, ale między Kortowem a Gronitami. Piękne miejsce, a sądząc po nietkniętym śniegu nikt tam raczej nie chodzi.

      Usuń
  2. Fajna miejscówa! A entropia jest podstawą kreacji. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też sobie powtarzam, ale czasem nawet i mnie ten chaos przytłacza :D

      Usuń
    2. osobiście jestem wyznawcą entropii, bo jak mawiał mój mentor, porządek jest tylko na tablicy Mendelejewa, ale tam ... wali trupem! ;)

      Usuń
  3. Niby śniegu niewiele, a las wygląda zachwycająco. Znajome bagienko, kiedyś latem, bardzo wcześnie rano podczas konnego wypadu spotkałam tam łosie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też zastanawiałam się, czy nie spotkam tam jakiejś grubszej zwierzyny, bo miejsce zachęcające, ale niestety ;(

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam tu 'po ogonie'od W.G.
    To pod Olsztynem tak ładnie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam zatem serdecznie :) Owszem, pod Olsztynem :)

      Usuń
  6. Piękne widoki,fajne zdjęcia i ta zimowa,leśna sceneria,coś pięknego.U nas w Borach Tucholskich też podobne krajobrazy.

    OdpowiedzUsuń