sobota, 23 stycznia 2016

[*] Dla Stefana [*]

Dzisiaj bardzo króciutko. Ten post jest w całości dla wrony Stefana. Bo Stefan, niestety, nie żyje...
Nie wiadomo, dlaczego. Ot, jednego dnia latał jak zwykle, podchodził z ufnością do człowieka, brał kawałki jabłka z ręki i obserwował, jak robiło się obrządek, a następnego dnia leżał już martwy...
Jego zwłoki zostaną zbadane mikrobiologicznie. Żeby wykluczyć ewentualną chorobę zakaźną, która mogłaby położyć inne ptaki z woliery.
I tym oto sposobem los zabrał mi kolejnego ptaka, z którym tak się zżyłam... Najpierw dwie cudowne sierpówki, tak łagodne i przyjazne jak żaden gołąb, potem Piszczała przemianowany później na Hanię - gołębica, którą wychowałam od pisklaka i która uwielbiała podróżować na ludzkim ramieniu i "całować" w ucho, a teraz Stefciu.
Stefan, obyś po tej drugiej stronie tęczy był znowu sprawnym, szczęśliwym ptakiem, z najpiękniejszym i najsilniejszym dziobem wśród wszystkich wron. I żeby nigdy nie zabrakło ci wielkich sadzawek z krystalicznie czystą wodą, w których mógłbyś się wciąż kąpać i wciąż być przeszczęśliwą zmokłą kurą.


4 komentarze: